Pielgrzymki przyrodnicze
Dzwonek, a tuż po nim przerwa przez wielu wyczekiwana. Zaledwie ułamek naszego czasu w szkole. Jak jest spożytkowany? A to różnie wypada. Każdy inaczej zbiera siły na kolejną lekcję.
Zazwyczaj (jak mrówki w kopcu) uczniowie przemieszczają się do sali, gdzie będzie następna lekcja lub wybierają się do szkolnego sklepiku. Są wreszcie i tacy, których wzywa zew natury. Pielgrzymkowo idą co sił w nogach (czasem kulami się wspomagają), by dojść do upragnionego miejsca i rozkoszować się pięknym widokiem. Aż się dziwię, czemu nie mamy koła miłośników przyrody. Zastanawia mnie jednak bardziej, czemu śmierdzą jakby z komina wyszli przed chwilą. Otóż są różne sposoby dotlenienia się. Jedni wolą świeże powietrze, inni różne aromaty np.: tytoniowe. W końcu w szkole trudno jest się nie denerwować. To angielski, to matematyka, a to znów pani z chemii pyta. Jakoś nerwy uspokoić trzeba. Papieros podobno pomaga, ale kosztuje trochę. Nie taniej iść na jogę? Może kilka głębszych wdechów pomoże?
Jaka oszczędność ten tylko się dowie, kto rzuci. Na zdrowie.
Adrian Zbierski