Esej „O cierpieniu” Monika Wasilewska

 

„Wszystko co nas spotyka-

zdrowie czy cierpienie, dobro czy zło,

chleb czy głód, przyjaźń ludzka czy niechęć,

dobrobyt czy niedostatek –

wszystko to w ręku Boga może działać ku dobremu”

      (Stefan Wyszyński)

 

 

         Cierpienie jest nieodłączną cechą życia ludzkiego. Mimo że zazwyczaj nie zwracamy na nie najmniejszej uwagi, ono jest tuż obok nas. Człowiek z natury interesuje się tylko tym, co dotyczy jego samego. Czasem odwrócimy głowę i spojrzymy, co dzieje się za nami. Zdarzy się tak, że zaczniemy współczuć i budzi się w nas chęć pomocy, lecz ona szybko znika. Zatrzymamy się na  moment
w naszym nieustannym biegu i spojrzymy na drugiego cierpiącego człowieka, zastanowimy się chwilę, po czym znów zaczynamy swój szaleńczy bieg w pogoni za szczęściem. Tak skonstruowana jest osoba ludzka. Zaprogramowana wyłącznie na swoje potrzeby, interesy i przyjemności. Tak jak człowiek skupiony jest tylko na sobie, tak samo w samotności musi przeżywać swoje cierpienie.

   Młody Werter. Czym on się różni od dzisiejszego pokolenia? Kanoniczna postać romantyzmu, mężczyzna zakochujący się nieszczęśliwie w kobiecie. Zostaje poddany wielu próbom. Miłość niszczy go i doprowadza do zguby. Czy Werter nie był tak samo egoistyczny jak ludzie, których mijamy na co dzień? Pałał on ogromnym uczuciem do Lotty. Nie zwracał uwagi na nic. Najważniejsza była jego miłość, jego uczucia i jego cierpienie. Swoje rozterki także przeżywa w samotności, ukrywając je przed Lottą, dzieląc się nimi tylko listownie ze swoim przyjacielem. Werter jest tak bardzo zakochany, że nie zwraca uwagi nawet na narzeczonego Lotty, Alberta, nachodząc ich w domu. Nic dla niego się nie liczy oprócz ukochanej. Wkrótce popada w wielką rozpacz, uświadamiając sobie, że jego miłość nigdy nie będzie mogła być spełniona. Targany silnymi emocjami nie potrafi poradzić sobie w życiu. Werter nie może tak po prostu wziąć się w garść, bo wtedy nie byłby prawdziwym bohaterem romantycznym. Ta postać musi cierpieć, taka jest jej natura. Miłość to bardzo piękne uczucie, nacechowane najbardziej pozytywnie. Wszyscy wzywają do miłości, nawet Bóg. Lecz nikt nie pomyśli, że miłość może doprowadzić do śmierci. Cóż to za paradoks. Z jednej strony piękne, nieskazitelne, cudowne uczucie, z drugiej strony uczucie wywołujące cierpienie i prowadzące do samobójstwa. Miłość jest jedną z najważniejszych przyczyn cierpienia. Zarówno w romantyzmie jak i dzisiaj, w XXI wieku.

   Czy można cierpieć bez winy? Czy cierpienie może być spowodowane odgórnie, przez jakieś złośliwe zbiegi okoliczności bądź los? Czy jest coś, co tym steruje, czy tylko i wyłącznie my mamy wpływ na nasze cierpienie? Według Sofoklesa, cierpienie może być niezawinione i może mieć różne oblicza. Król Edyp cierpi nie za swoje winy, lecz  jest skazany na fatum. To ono kieruje tak jego losami, by doprowadzić do zguby. Bohater dramatu nie jest w stanie nic zrobić, by nie dotknęło go nieszczęście. Głównym zarządcą losu jest tu wyrocznia, czyli coś nad- przyrodzonego. Coś, na co nikt nie ma wpływu. Król Edyp nieświadomie sprowadza na siebie klęskę. Jego działania były naturalną koleją rzeczy, nikt nie mógł przypuszczać, ze skończy się to zgubą samego Edypa. Bohater Sofoklesa cierpi. Najpierw z powodu klęski, jaka prześladuje jego miasto. Później jest nieszczęśliwy, uświadamiając sobie w jakiej niekomfortowej sytuacji się znalazł. Następnie dotyka go śmierć żony i niepewny los dzieci. Aż w końcu okalecza się i skazuje na wygnanie. Za co to wszystko się dzieje? Za niewinność. Edyp w gruncie rzeczy nie zrobił niczego złego. Ponosi jedynie konsekwencje za czyny swojego rodu i jest ofiarą klątwy rzuconej przez bogów. Wydawałoby się, że na cierpienie trzeba sobie zasłużyć, że istnieje wina i kara. Jednak nie zawsze jest tak prosto. Cierpienie może być wynikiem zrządzenia losu, który w ogóle nie zamierza niczego nam ułatwiać.

   Największym złem tego świata jest skazywanie na cierpienie drugiego człowieka, bo tak wymyślił sobie system. W XX wieku to właśnie system i osoby nim kierujące były przyczyną wszechobecnego zła. To oni potrafili doprowadzić człowieka do granic cierpienia i wytrzymałości. Założenia systemów totalitarnych opierały się na schemacie: złapać, zmusić do współpracy, wykończyć fizycznie
i psychicznie, wyplenić człowieczeństwo, zabić. Masowe cierpienie niewinnych ludzi, powodowane celowo, bez najmniejszych skrupułów jest najbardziej okrutnym
i niesprawiedliwym cierpieniem, z jakim miał styczność człowiek. Mnóstwo
o bezdusznym traktowaniu ludzi w systemach totalitarnych dowiadujemy się
z literatury wojennej. Gustaw Herling Grudziński doświadczony pobytem w obozie pracy pisząc swój utwór, wiedział prawdopodobnie najwięcej o cierpieniu : swoim, swoich przyjaciół, znajomych i innych ludzi. Człowiek nieustannie poddawany cierpieniu: torturom, nieludzkiemu traktowaniu, głodowi i wykańczającemu wysiłkowi, może powiedzieć najwięcej o cierpieniu. Nie powinniśmy zapominać o cierpieniu, jakiego dostarczyła nam historia, mówiąc: „mnie to nie interesuje”. Nawet z tak okropnych czynów należy wyciągnąć pozytywną naukę.

   Każde cierpienie czegoś uczy. Każde cierpienie może działać ku dobremu, trzeba tylko z niego wyciągnąć należyte wnioski. Konieczna jest zmiana swojego obojętnego i egoistycznego zachowania. Należy przeciwstawić się złu i cierpieniu. Niestety nie wyeliminujemy tego całkowicie z naszego życia, cierpienie jest częścią każdego z nas. I to tylko on nas zależy, co zrobimy z naszym osobistym cierpieniem. Czy je podniesiemy i będziemy z nim walczyć, czy upadniemy pod jego ciężarem.                                                                                                  

                                                                                                          Monika Wasilewska

 

Scroll to Top
Skip to content